Sezon daliowy rozpoczęty !

Zaczął się wysadzeniem 22 odmian ! Jesienią wykopywałam bardzo słabe kłącza  dalii, spodziewałam się kiepskiego ich przezimowania a tymczasem niespodzianka, na dzisiejsze 22 sztuki tylko jedna Hollyhill Dark Victory, była mizernawa a np Omega, na której przezimowanie w ogóle nie liczyłam (i zamówiłam znów) przezimowała wspaniale! Ale to dobrze, bo ta druga przyszła mizerna i nie musiałam za nią płacić a Omega jest taka cudna, cukierkowa o ogromnym kwiecie i jest hodowli Ernesta Turca z 1992 roku. Bardzo się cieszę na jej kwitnienie i długo jej poszukiwałam.
Na razie sadzę tradycyjnie  na warzywniaku wszystkie nie podpędzone dalie,  te z widocznymi pędami będę musiała sadzić dopiero po 15 maja. Mam już piękne miejsce na nie naszykowane, będą rosły w pełnym słońcu wzdłuż głównej drogi, część na brzegu rosarium a część na brzegu sadu.

Tak wyglądały tuż po wyjęciu z piwnicy, jędrne karpy oblepione suchą ziemią, bez żadnych suchelców a i bez powyciąganych pędów, za to z oczkami dopiero pojawiających się nowych zaczątków.
Zimuję, je zawsze w workach, po wykopaniu nigdy nie otrząsam z ziemi, worki nie są szczelnie zakręcone, są ułożone dosyć ciasno, bo nie mam za dużo miejsca, mąż zawsze się krzywi, że cicho cichutko, ale zajmuję coraz więcej miejsca w piwnicy i dlatego muszę je kłaść do skrzynek jak najciaśniej.
Mimo, że co roku robię tak samo, nie zawsze tak dobrze przezimowują, po prostu ten rok należał do dobrych dla dalii. Nigdy też nie są u mnie przenawożone, to też bardzo ważne!

 Tuż po wysadzeniu

A te w tunelu foliowym czekają na później, kiedy minie niebezpieczeństwo przymrozków