Znalazłam w czeluściach internetu artykuł o osach, bardzo mądry i ciekawy, napisany w wyważony sposób bez zbędnej sensacji. Pozwoliłam sobie go u mnie na blogu umieścić, gdyż nigdy nie za wiele mądrych i obiektywnych informacji na taki gorący temat, w czasach kiedy są niszczone gniazda os i giną a wręcz są niszczone nawet w obliczu prawa całe rodziny pszczele. Autor artykułu Pan Mieczysław Biliński w branżowym piśmie Pasieka pisze, że należy się trochę pobłażania osom jak i pszczołom za to co robią w przyrodzie a co dla nas pośrednio jest dobre .
Osy wokół nas
Osy są więc pożytecznymi,
choć niedocenianymi owadami. Czasem mogą być uciążliwymi sąsiadami, ale
trzeba nauczyć się żyć obok nich, tak jak przyzwyczailiśmy się do
obecności pszczoły miodnej.

Dolny plaster z młodymi matkami Fot. Mieczysław Biliński
Rodzina
osowatych (Vespidae) obejmuje dwie podrodziny – klecanki (Polistinae)
i osy (Vespinae). Obydwie należą do os społecznych, tzn. tworzą rodziny,
w których poza płodną matką składającą jaja występują niepłodne
robotnice zbierające pokarm i opiekujące się czerwiem. Okresowo, pod
koniec życia gniazda, wychowywane są samce oraz młode samice, które po
zapłodnieniu zimują i wiosną przyszłego roku każda z nich ma szansę
założenia własnej rodziny.
Klecanki budują
nieosłonięte gniazda jednoplastrowe, natomiast osy gniazda
wieloplastrowe otoczone papierową okrywą. W niniejszym artykule
przedstawione zostanie życie os.
Na świecie
żyje około 1000 gatunków osowatych, z tego w Polsce 12 gatunków os i 9
klecanek. Z polskich gatunków na uwagę zasługuje największa z nich –
szerszeń (Vespa crabro) o długości ciała do 35 mm u matek i 30 mm
u robotnic. W ziemi gnieździ się najczęściej V. germanica o bardzo
dużych rodzinach, na strychach natomiast spotkać można gniazda V.
vulgaris i V. saxonica. Szerszeń ma brunatno-żółtą barwę ciała,
pozostałe osy żółtą z czarnym rysunkiem.
Wyjątek stanowią V. rufa o czerwonych plamach na tułowiu i odwłoku oraz matki V. media, które są podobne do szerszeni.
Niektóre gatunki, np. V. Austriaca, pasożytują w gniazdach innych os.
Osy
zakładają gniazda w różnych miejscach, np. na strychach, w komórkach,
pod okapami dachów, w pustych ulach lub pod ich daszkami, w dziuplach,
budkach lęgowych dla ptaków, pod gałęziami drzew lub w norach ziemnych.
Gniazdo zbudowane z szarej masy papierowej ma kształt kulisty i składa
się z wielowarstwowej osłony oraz znajdujących się wewnątrz kilku
jednostronnych plastrów o komórkach skierowanych ku dołowi.
Do
jego wnętrza prowadzi niewielki otwór znajdujący się w dolnej części
osłony. Masę papierową tworzą włókna drzewne zdrapywane przez osy
żuwaczkami z niemalowanych desek, drewnianych słupów itp. Z grudką
zebranej masy w żuwaczkach osa przylatuje do gniazda i doczepia ją do
brzegu komórki lub kolejnej warstwy osłony. Następnie wyciąga ją do
odpowiedniej grubości, wygładza i pozostawia do wyschnięcia.
Gniazdo
os trwa tylko jeden sezon – od wiosny do wczesnej jesieni. Początek
rodzinie daje zapłodniona ubiegłego roku matka, która przezimowała
gdzieś w ukryciu. Po wyszukaniu odpowiedniego miejsca przymocowuje ona
do stropu cienkie wrzeciono z masy papierowej, na końcu którego buduje
kilka płytkich otwartych ku dołowi komórek i w każdej z nich składa po
jednym jaju. Do pierwszych komórek dobudowuje następne, tworząc
jednostronny okrągły plaster.
Wraz ze wzrostem
wylęgających się larw komórki są przedłużane i przyjmują regularny,
sześciokątny kształt. Niektóre gatunki, w tym największa z naszych os –
szerszeń, budują gniazda z próchna drzewnego. Już po zbudowaniu
kilkunastu komórek matka otacza plaster gruszkowatego kształtu osłoną
z masy papierowej lub próchna, pozostawiając w dolnej jego części otwór,
przez który wchodzi do środka.
Często jeszcze
przed ukazaniem się robotnic matka otacza gniazdo drugą warstwą okrywy.
W ten sposób zapewnia rozwijającemu się czerwiowi lepsze warunki
termiczne i zabezpiecza przed wrogami.
Larwy
karmione są przez matkę owadami, np. muchami wygrzewającymi się
w wiosennym słońcu na ścianach budynków. Złapana ofiara pozbawiana jest
skrzydeł i odnóży, a pozostałą część ciała matka rozgryza żuwaczkami,
tworząc papkę. Każda larwa otrzymuje kolejno niewielki jej kęs, który
łapie żuwaczkami i po wyssaniu jego płynnej zawartości odrzuca
nieprzydatną resztę. Wypada ona przez otwór wylotowy okrywy i w ten
sposób niemal automatycznie oczyszczane jest wnętrze gniazda. Tym można
by tłumaczyć potrzebę otwarcia komórek do dołu.
Po
nakarmieniu larw matka spędza jakiś czas na górnej powierzchni plastra,
gdzie, otaczając wrzeciono, ogrzewa potomstwo, a następnie ponownie
wylatuje po pokarm. Konieczność częstych lotów wykonywanych przy
zmiennej wiosennej pogodzie sprawia, że wiele matek ginie i nie wraca do
macierzystego gniazda. Pozostawiony bez opieki czerw zamiera z głodu
lub pada ofiarą drapieżników.

Gniazdo szerszeni, obok gniazdo os Fot. Wiktor Franciszek Zych
Dojrzała
larwa snuje białe wypukłe wieczko, pod którym zmienia się w poczwarkę
i po około dwu tygodniach z komórki wygryza się dojrzały owad.
Oczyszczona komórka zostaje ponownie zaczerwiona przez matkę. Z chwilą
wylęgu pierwszych robotnic kończy się samotniczy okres życia gniazda,
w którym tylko matka wykonywała wszystkie czynności konieczne do jego
rozwoju i rozpoczyna się okres społeczny.
Młode robotnice już po kilku dniach od wylęgu przejmują od matki opiekę nad czerwiem, rozbudową gniazda, a przede wszystkim obowiązek zaopatrywania rodziny w pokarm.
Zbieraczki penetrują rośliny,
poszukując żerujących na liściach owadów, zwłaszcza gąsienic, z których
przygotowują pokarm dla larw. Karmią nimi także matkę i nielotne jeszcze
robotnice. Od tej pory matka pozostaje w gnieździe, zajęta jedynie
składaniem jaj i opieką nad czerwiem.
Materiał
gniazdowy, z którego wykonany jest plaster os, papier lub próchno, nie
nadaje się do magazynowania płynnych zapasów w komórkach. Do tego celu
służą osom larwy, które przyjmują każdą porcję podanego pokarmu i w
razie potrzeby oddają go dorosłym osobnikom.
Wraz
ze wzrostem liczebnym rodziny powiększane są też gniazda. Rozbudowa
gniazd założonych w ziemi wymaga stałego powiększania komory. W tym celu
osy przynoszą wodę i, zwilżając ziemię wokół okrywy gniazda, formują
grudki błota, które w żuwaczkach wynoszą z nory i pozbywają się ich
w locie. Powiększanie gniazd wiszących swobodnie jest łatwiejsze. Do
pierwszego dobudowywane są od dołu kolejno następne plastry, doczepiane
wrzecionami do górnych. Silne gniazda mają po 5-10 plastrów, z których
niektóre mają ponad 30 cm średnicy.
Powiększane
plastry łączone są ze sobą dodatkowymi wrzecionami, co umożliwia
zachowanie odpowiednich przestrzeni międzyplastrowych zapewniających
osom łatwą komunikację w gnieździe. Wzrost plastrów wiąże się
z koniecznością ścinania wewnętrznych warstw okrywy i otaczania jej
z zewnątrz kolejnymi warstwami.
W szczytowym
okresie rozwoju, co następuje na przełomie lipca i sierpnia, liczebność
rodziny, w zależności od gatunku osy oraz pożytku i przebiegu pogody,
może sięgać kilkuset, a w sprzyjających warunkach nawet kilku tysięcy
robotnic. Budowane w tym czasie dolne plastry mają dłuższe, o szerszym
przekroju komórki, ponieważ w nich wychowywane jest następne pokolenie
młodych matek.
Po odłożeniu w odwłoku sporych
zapasów ciała tłuszczowego, które służyć im będą podczas zimowli,
wylatują one na gody z wychodzącymi w tym samym czasie samcami i po
zapłodnieniu nie powracają już do macierzystych gniazd, lecz wyszukują
sobie miejsca, gdzie spędzą zimę. W jednym miejscu może zgromadzić się
nieraz grupa samic. Zimujące samice obejmują odnóżami podłużnie
sfałdowane skrzydła i przyciskają je do brzusznej strony ciała.

Od lewej: robotnice Vespa crabro, V. mandarinia i V. orientalis
Fot. Mieczysław Biliński
Wychów
młodych matek i samców jest zwiastunem końca rozwoju rodziny. Robotnice
wymierają, nowych już nie przybywa i coraz częściej odczuwa ona głód.
Wówczas osy najpierw żebrzą o pokarm u larw, a gdy go zabraknie, zjadają
je, aż do czasu poprawy zaopatrzenia lub wymarcia całej rodziny.
Trudności ze znalezieniem pełnowartościowego pokarmu, jakim były
dotychczas łatwo łowione gąsienice i owady, robotnice rekompensują
zbiorem słodkiego soku z dojrzewających owoców lub nektarem (np.
z kwiatów śnieguliczki, trędownika).
Próbują też
podkraść coś pszczołom miodnym lub pszczelarzowi przygotowującemu syrop
do jesiennego podkarmiania. Nieostrożne podawanie syropu może zwabiać
osy do pasieki. Ponadto zapamiętale penetrują one śmietniki i wszelkie
odpadki pozostawiane przez ludzi. Kierując się zapachami kuchennymi,
zalatują czasem do mieszkań, są również utrapieniem cukierni.
Większość
ludzi zauważa osy dopiero jesienią. Nagle okazuje się, że mają one
gniazdo założone tuż koło drzwi komórki i przy gwałtownym zamykaniu
zaniepokojone owady wylatują gromadnie na zewnątrz. Zwabione światłem
zalatują też wieczorem do pokoju.
A przecież ich
gniazdo wisiało od wiosny na sklepieniu balkonu lub założone zostało
w stojącej tam od wielu lat szafce. Wówczas na pomoc wzywani są
pszczelarze, a ostatnio nawet straż pożarna. Tymczasem wystarczyło
zwrócić uwagę na brzęk zalatującej do gniazda samicy i jeszcze w maju
strącić jego maleńki zaczątek. Wówczas matka założyłaby ponownie gniazdo
w innym miejscu. Wszczynanie alarmu pod koniec września mija się
z celem, bo żadna pomoc nie jest w stanie zlikwidować wraz z gniazdem
wszystkich osobników.
Pozostałe robotnice będą
i tak stale zalatywać tam, gdzie było ich gniazdo, a nie znajdując go,
błądzić i przeszkadzać jeszcze bardziej. Lepiej uzbroić się
w cierpliwość i nie ruszać os, bo najpóźniej pierwszy przymrozek
zakończy żywot gniazda. Za ciężką i pożyteczną dla nas pracę przy
likwidowaniu szkodników upraw i gromad much rozwijających się
w śmietnikach i dostających się do mieszkań winniśmy im trochę
pobłażania.
Kolejny problem to żądlenie.
Oczywiście przesadne jest straszenie, że np. dwa użądlenia szerszenia
mogą zabić człowieka. Przede wszystkim ustalono, że jad os jest mniej
zjadliwy niż pszczoły miodnej. Należy też pamiętać, że osy mają gładkie
żądła i najczęściej nie pozostawiają ich w ludzkim ciele, dzięki czemu
do rany nie przedostaje się jednorazowo tyle jadu, co przy użądleniu
pszczół. Jednak ze względu na to, czym odżywiają się osy, miejsce
użądlenia może ulec zakażeniu.
Powoduje to nie
tylko opuchliznę, ale powstaje też stan zapalny. Niebezpieczne może być
użądlenie zarówno pszczół, jak i os w okolice głowy, zwłaszcza skroni.
Bardzo ważne jest przy tym psychiczne nastawienie człowieka do niego.
Przesadny strach zwiększa reakcję organizmu na jad, zwłaszcza u osób
uczulonych. Wówczas jedno użądlenie pszczoły może wywołać wstrząs
anafilaktyczny i jedynym rozwiązaniem jest jak najszybszy kontakt
z lekarzem.

Fot. Marek Wyszomirski
[...] - treść ukryta, w całości dostępna tylko dla zalogowanych
e-Prenumeratorów
Mieczysław Biliński
W zeszłym roku przeczytałam, że coraz większa liczba ukąszeń przez kleszcze wynika z tępienia szerszeni, które są naturalnym wrogiem kleszczy i na potęgę je wcinają!
OdpowiedzUsuńZebyśz to ludzie chcieli wiedzieć , zebysz chcieli uwierzyć, ja mam u siebie gniazdo szerszeni, i niejedno gniazdo os i nic z tego złego dla nas nie wynika myślę że tylko samo dobro....
OdpowiedzUsuńa ja mam dwie miseczki z wodą, ile razy przylatywały tam osy i piły, podchodziłem spokojnie, nieraz nawet unosiłem aby wylać i dolać świeżej, podlatywały trochę i czekały spokojnie aż doleję, a gdy tylko obserwowałem też były spokojne, czasem przylatywał też szerszeń, tu byłem ostrożniejszy, ale on też był spokojny widział mnie ...keep calm :)
OdpowiedzUsuńTo mity o bezpodstawnej agresji pszczół, os,trzmieli i szerszeni należy włożyć między bajki, że atakują, bez powodu tak jak i węże. Zawsze należy być ostrożnym to oczywiste ale przy odrobinie rozsądku można tyle obserwacji poczynić. Ja też nieraz je obserwowałam jak piją z kropli wody pozostałej na roślinach po deszczu czy z podlewania a ile razy ratowałam je jak spadły do wiadra z wodą w poszukiwaniu czegoś do napicia. Każda mądra i rozsądna opinia na ich temat mnie cieszy, nie mówiąc już o obdarzaniu ich sympatią....
OdpowiedzUsuń