sobota, 27 października 2018

Dalie sezon 2018

Dalie, dalie i po daliach. Ledwo w maju posadziłam, nim się obejrzałam już trzeba wykopywać.
Ciężko podsumować mijający sezon w paru zdaniach.
Zaczął się bardzo wcześnie, patrząc na róże, pełnia kwitnienia była 31 maja a więc co najmniej 3 tygodnie wcześniej.
Dalie przezimowały ładnie i wydawało się że będzie w tym sezonie ich więcej niż zawsze, bo nie ukrywam, że zawsze nabywam nowe, tak prawdę mówiąc, zima sprzyja zakupom, ciężko się oprzeć pięknym zdjęciom, fajnie brzmiącym nazwom albo długo poszukiwanym odmianom, które tym razem były tak blisko, aby je wreście mieć...
Tym razem też kupowałam nowe, ale ostatecznie wcale nie miałam dużo więcej, bo jakaś dziwna przypadłość je gnębi u mnie. Sadzę w doniczki ładne karpy a czasami małe karpy ale zawsze twarde i stoją, stoją wypuściwszy 5 cm pędy i na tym koniec i tak cały sezon, Nie wiem co jest tego przyczyną.Czasami z tych takich zahamowanych wyrosną rośliny  do 40 cm pozostając w doniczkach  i tak w doniczkach pójdą do piwnicy na przezimowanie, oczywiście po uprzednim przycięciu. Ale też duża liczba w ogóle nie wyjdzie ponad ziemię i te po wyjęciu z doniczki są całkowicie zgniłe...
Te którym w tym roku udało się wyrosnąć i dojść do kwitnienia nabrało niesamowitego tempa wzrostu, niektóre z nich zwykle niższe, w tym roku osiągnęły nawet i ponad 2 metry, tak jak np. Zodiac.
W tym sezonie spotkałam się też z inną anomalią, kolorystyczną anomalią, taki jaskrawy przykład
to Kidd's Climax, która w czasie sezonu w gorącu stała się niemal morelowa zaś, kiedy nastały chłody jesienne zaczęła nabierać żółtych tonów, dość, ze wyglądała zupełnie inaczej niż zawsze. Dwa egzemplarze w dwóch różnych miejscach zachowywały się identycznie...
Tegoroczne dalie na upały zareagowały zżółknięciem  i zasychaniem liści, ale po wrześniowym ochłodzeniu i po fali deszczów, wróciły do właściwego wyglądu.

No to tyle dziwnych  niespodzianek, zaś przyjemną dla dalii  niespodzianką była długość sezonu, bo do dnia dzisiejszego czyli 27 października dalie stoją w pięknych zielonych liściach i z mnogością świeżych kwiatów, rekordzistą był znów Zodiac. Prawdopodobnie długość tegorocznego daliowego sezonu dorówna długości sezonu zeszłorocznego, który zakończył się pod koniec pierwszego  listopadowego tygodnia.

Jestem wciąż w trakcie wykopywania dalii a te już wykopane idą w odkrytych workach po korze czy torfie do piwnicy, nigdy nie otrząsam karp. Tak potraktowane zazwyczaj ładnie przezimują, przynajmniej u mnie, w normalnej, niezbyt ciepłej piwnicy.

Cyriaksburg (H. Panzer 2001 Niemcy)

 American Dream (Van Eeuwijk 2001 Holandia )

Cafe au Lait (Bruidegom 1967 Holandia)

 Inca Glamour dotarła do mnie wiele lat temu pod taką nazwą

 Kidd's Climax (Kidd 1940 Nowa Zelandia)

 Formby Kaitlin (Harding 2004 Australia)


 Danum Meteor (Oscroft 1996 Wielka Brytania)



NN, dotarłą do mnie jako Jomanda ale to fałszywa nazwa


Bloemswaard ?

Zodiac


Elma Elisabeth ( Ed Redd 1993 USA)

Radegast ( Gala 1996)

Richard Rodgers



 Christian Deegen (S. Engelhardt 2000 Niemcy)


3 komentarze:

  1. Ten sezon był trudny dla dalii. Nie tyle susza, a gorące niemiłosiernie powietrze sprawiły, że część dalii nie rosła i kwitła, jak powinna. niektóre odmiany zakwitły dopiero w październiku, jak np Good Earth.
    Niesamowita jest dalia na ostatnim zdjęciu!
    Mam nadzieję,z e to nie wszystkie dalie i pokażesz jeszcze inne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalie mam od niedawna, więc trudno mi ocenić na ile ten rok był odmienny od innych. Wszystkie moje dalie posadzone w donicach (wielkich!) słabo rosły i się kładły; zachowywały się jak rośliny płożące. Z kwitnieniem też rewelacji nie było. Natomiast jedyna dalia posadzona w gruncie Bishop of Llandaff szalał i ze wzrostem i z kwitnieniem bez przerw od końca maja do mrozów. Może ta odmiana tak ma? Bo ziemia u mnie rewelacyjna nie jest, choć trochę dobrego zawsze podrzucam.
    Anna Krasiejko

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że dopiero dzisiaj trafiłem na ten blog. Naprawdę ten blog jest bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń

A według mnie...